niedziela, 23 listopada 2014

Tęskno za wiosną

Zdecydowanie tęsknię za wiosną. Dobija mnie fakt, że jest tak mało słońca. Ja potrzebuję światła, nie tylko do biżuteryjnych eksperymentów, ale i do dobrego samopoczucia! Aby odczarować szarobury świat za oknem powstał kwiatowy naszyjnik. Wydawało mi się, że będzie to prosta praca, która nie przysporzy mi emocji.
Oj myliłam się, art clay jest bardziej nieprzewidywalny niż myślałam. Podczas wypiekania ujawnił się bąbelek powietrza w bazie naszyjnika, który zrobił niemałe szkody. Początkową chęć wysłania w kosmos przez okno całej pracy... stłumiłam z trudem :P. Ostatecznie okazało się, że nie jest tak źle jak oceniłam i finalnie nie widać na nim całej jego bujnej historii. Czyli nie ma tego złego, czego by się naprawić nie dało :) Zapraszam do oglądania!


Jeszcze szybkie podsumowanie:
Baza - srebro ręcznie formowane.
Baza jest zmatowiona i zaoksydowana.
Kamienie- drobne fasetowane oponki labaradorytu.
Elementy gotowe -srebrne zapięcie naszyjnika.


Naszyjnik już powędrował do kogoś, mam nadzieję że będzie się godnie prezentował :)


Słoneczne pozdrowienia 

d. 

sobota, 1 listopada 2014

Flow



"Na szczęście działania poznawcze ludzkiego umysłu nie zawsze są przykre i zdarza się, że ktoś przez długi czas podejmuje znaczny wysiłek, nie musząc przy tym korzystać z siły woli. Najwięcej badań nad stanem takiej właśnie niewymagającej wysiłku uwagi przeprowadził psycholog Mihaly Csikszentmihalyi, który zaproponował na jego określenie termin flow (pochłonięcie zaabsorbowanie). Osoby doświadczające pochłonięcia wykonywaną czynnością opisują je jako " stan niewymagającej wysiłku koncentracji - zaabsorbowanie tak głębokie, że traci się poczucie czasu i zapomina o problemach, a nawet o sobie samym".- „Pułapki Myślenia” Daniel  Kahneman

 
Wieczorami brnę sobie wolno przez „Pułapki myślenia”, kartka za kartką,  a tu nagle taki ładny fragment
się wyłania. I teraz już wiem, zdiagnozowałam, że występują u mnie stany biżuteryjnego flow.
 Choroba ;) to raczej niegroźna, ale wydaje mi się że przewlekła. 
A zatem prezentuję efekt ostatniego "pochłonięcia biżuteryjnego". 



Praca zdecydowanie najtrudniejsza jaką robiłam. 
Przede wszystkim zmierzyłam się pierwszy raz z oprawą kamienia, 
co jak do tej pory wydawało mi się jest zarezerwowane dla biżuteryjnych magików.
Kilka filmików na YouTube jednak pomogło mi w zdobyciu niezbędnej wiedzy. 
I ku mojej ogromnej radości udało się. Carga jest dopasowana kamień się nie rusza. 
Palnik chyba coraz bardziej mnie  lubi, muszę tylko jeszcze okiełznać szlifierkę. 

  To na koniec jeszcze trochę faktów. 
Wszystko zrobione od podstaw z srebrnego artclay’u. 
Z przerażeniem stwierdziłam że zużyłam większe opakowanie. 
W środku amazonit - dokładnie 16 mm x12 mm amazonitu ;). 
Na pierwszą próbę oprawiania żal mi było labradorytu, ale czeka już w kolejce.  

 


d.